Tradycji musi się stać zadość ! Małymi krokami zbliża się koniec Karnawału, Tłusty czwartek jest już na wyciągnięcie ręki... oznacza to, że nie ma zmiłuj, trzeba się wziąć za smażenie pączków. W tym roku moje pączki będą troszkę inne, będą pod znakiem cytrusów. Nadziałam je konfiturą pomarańczową i posypałam kandyzowanymi skórkami pomarańczowymi. Efekt, bardziej niż zadowalający.
Inspiracja Moje wypieki.
Pączki z pomarańczową konfiturą
Składniki:
500 g mąki
50 g świeżych drożdży
60 g cukru
250 ml mleka
3 żółtka
1 małe jajko
50 g rozpuszczonego masła
20 ml spirytusu
1 łyżeczka domowego cukru waniliowego
otarta skórka z 1 cytryny
1/4 łyżeczki soli
Dodatkowo:
olej rzepakowy do smażenia
lukier (około 250 g cukru pudru i 2 łyżki soku z cytryny) lub cukier puder do posypania
Wykonanie:
Drożdże rozpuszczamy w letnim mleku z dodatkiem 1 łyżki cukru i połową szklanki mąki. Przykrywamy i zostawiamy do wyrośnięcia w ciepłym miejscu.
W misce ucieramy jajko i żółtka z cukrem, dodajemy przesianą mąkę, zaczyn i pozostałe składniki ciasta, oprócz masła. Wszystko wyrabiamy, aż otrzymamy gładkie i lśniące ciasto, po czym dodajemy masło i chwile wyrabiamy, do połączenia składników. Miskę przykrywamy i odstawiamy na godzinę, półtorej w ciepłe miejsce, po tym czasie powinno ono podwoić swoją objętość.
Blat kuchenny posypujemy lekko mąką i wykładamy ciasto. Po lekkim odgazowaniu wałkujemy je na placek o grubości około 2 cm i szklanką wykrawamy kółka o średnicy 6 cm.
Krążki ciasta układamy na stolnicy lub blaszce posypanej mąką, przykrywamy ściereczką i odstawiamy w ciepłe miejsce na 45 minut.
Ja nadziewam paczki po usmażeniu. Gdy ciasto wyrasta warto przygotować sobie szprycę z długą końcówką i napełnić ją nadzieniem.
W międzyczasie w głębokim rondlu rozgrzewamy tłuszcz. Tym razem smalec postanowiłam zastąpić olejem rzepakowym. Użyłam Oleju Beskidzkiego, który jest tłoczony przez Spółkę Bielmar z nasion rzepaku o obniżonej zawartości kwasu erukowego, a następnie poddawany rafinacji, czyli oczyszczaniu. Dlatego doskonale nadaje się do smażenia. Robimy to na małym ogniu, aby temperatura wzrastała powoli. Dobrym sposobem na sprawdzenie czy temperatura jest już odpowiednia jest włożenie do gorącego tłuszczu drewnianego trzonka od łyżki. Jeśli bąbelkuje, to można już zacząć smażyć pączki.
Wyrośnięte pączki smażymy partiami po 3-4 sztuki. Nie może ich być za dużo w rondlu, bo spadnie temperatura tłuszczu i ciastka będą nasiąkać zbytnio tłuszczem, zamiast się smażyć.
Usmażone wyjmujemy na talerz wyłożony papierowymi ręcznikami kuchennymi. Nadziewamy konfiturą gdy są jeszcze letnie, polewamy lukrem i posypujemy skórkami.


Ajajaj! Bardzo udane pączki, smakowo dla mnie super, chętnie dodaje do drożdżowych ciast skórkę
OdpowiedzUsuńi smaki pomarańczowe.Pączki mają cudny , wybielony rancik, wyglądaja rasowo.
Bożenko, bardzo CI dziękuję za miłe słowa :-)
UsuńAgata,
OdpowiedzUsuńco za rozkoszny widok!
Pięknie upieczone.
Aniu, dziękuję bardzo. Cieszę się, że Ci się podobają :-)
Usuńzjadłabym takie;)
OdpowiedzUsuń:-)
Usuńwyglądają obłędnie, śilnka leci ;) szkoda , że wirtualne :)
OdpowiedzUsuńMałgosiu, oj szkoda ...
UsuńWyglądają pysznie! :)
OdpowiedzUsuńsa wspaniałe <3
OdpowiedzUsuń